Monotonia w związku
Wyobraź sobie, że codziennie na śniadanie robisz sobie tosta z serem. Każdego dnia roku, świątek, piątek i niedzielę. Po jakim czasie zaczęłabyś tęsknić za innym jedzeniem? Ile razy mówiłaś, że mogłabyś coś jeść codziennie, bo tak ci smakuje, a przestawałaś po trzech śniadaniach?
Życie małżeńskie, jak te nieszczęsne tosty, również może spowszednieć, jest to naturalna kolej rzeczy. Paradoksalnie, im większa namiętność na początku, tym bardziej pusty jest związek, jeśli nie przekształci się ona w coś więcej, niż radość ciała i zakochanie. Najwspanialsza, najukochańsza osoba po pewnym czasie stanie się codziennym tostem z serem.
I tak, jak do tostów, do małżeństwa trzeba przypraw. Zastanów się, kiedy ostatnio spędziłaś czas, by przypodobać się swojemu mężowi? A może i jemu czas przypomnieć, by przestał być starą goudą, poruszyć pleśń na wiecznie zmęczonym korpusie i zrobić coś innego? Wyszykuj się, umaluj, zakrzątaj się wokół siebie, a potem ostentacyjnie wyjdź, nic nie mówiąc. W widocznym miejscu zostaw kartkę, że wyszłaś na randkę z osobą, którą kochasz… i że będziesz na niego czekać w konkretnym miejscu.
Oczywiście może być tak, że narazisz się na gromy i złorzeczenia, że wymyślasz bzdury i jesteś niepoważna. Ale nic nie odbierze Ci tej niezwykłej radości oczekiwania, niepewności, drżenia serca czekającego na jego reakcję. Licz się z tym, że małżonek nie przeczyta kartki od razu… albo wcale. Pokaż mu ją po powrocie do domu – kto wie, może się wzruszy i poczuje zobowiązany, by Ci to jakoś wynagrodzić.
Dla naszej psychiki monotonia jest powolną śmiercią umysłu. Jeśli się zatrzymasz – sama skazujesz się na wieczne tosty z serem.